Marzyliście kiedyś, będąc na nudnych zajęciach w szkole lub pracy, przenieść się do krainy rodem z własnych rysunków, które robiliście na marginesach zeszytów? Móc pohasać po zielonych łąkach wraz z rysowanymi zwierzaczkami, zamiast siedemnasty raz z rzędu liczyć lampy na suficie albo dziury w ławce... Dzięki małemu studiu gier indie z polski, marzenia te mogą stać się prawdą - witamy w Bazgrolandii!
Do krainy, wykreowanej w grze Escape Doodland: Invader Dash, trafiamy akurat w bardzo trudnym czasie. Sielankowy świat, w którym różne rysunkowe Bazgrołki żyły w pokoju obok siebie, został nagle zaatakowany przez strasznego potwora! Bestia próbuje pożreć biedne stworzonka, czyniąc przy tym niemałe spustoszenie w krainie.
Gracz wciela się w rolę jednej z kilkunastu dostępnych postaci i próbuje uciec przed bestią, pokonując kolejne poziomy. Gra to platformówka, ale nietypowa - nie przypomina Mario, a raczej produkcje typu Flappy Birds. Nasz podopieczny biegnie cały czas w prawo, a nam przypada tylko rola decydowania kiedy ma podskoczyć, lub wspiąć się po ścianie. Możemy też korzystać z kilku umiejętności specjalnych, np. spowalniających na chwilę potwora, lub dającą nam możliwość super skoku na dużą odległość.
W grze mamy możliwość odblokowywania kolejnych postaci i etapów. Poza uciekaniem przed potworem, możemy zbierać złote monety i gwiazdki, które dają dostęp do nowych Bazgrołków. Za monety możemy też dokupić kolejne użycia specjalnych umiejętności.
Poziom trudności jest bardzo zbalansowany - samo sterowanie jest bajecznie proste, natomiast konstrukcja poziomów wymaga od nas stałej uwagi. Mało tego - otoczenie zmienia się nieznacznie w trakcie gry, pojawiają się nowe przeszkody, które zmuszają gracza do ciągłego adaptowania się do nowych warunków, uczą spostrzegawczości i szybkiego podejmowania decyzji. Trudność nie jest jednak wyśrubowana w kosmos, a kolejne poziomy nie wymagają małpiej zręczności. Wpadnięcie w przeszkody nie kończy się też śmiercią czy zranieniem bohatera, a jedynie utratą odrobiny czasu i skróceniem dystansu pomiędzy nami, a potworem.
Gra w swojej oprawie jest przesłodka - ręcznie rysowane stworzonka.
Doodlers - czyli właśnie bazgrołki - wyglądają tak milutko i zabawnie, że na ich widok uśmiech sam ciśnie się na usta. Kreskówkowy styl niektórych Gryzmołków przypomina mi trochę bajki (Świnka Peepa!). Pomysł, aby stworzyć grę na podstawie ręcznie rysowanych, prostych - ale za to genialnie zaprojektowanych obiektów - jest jednym z powodów, dla których warto zapoznać się z produkcją!
Muzyka została skomponowana przez Kevina Macleoda, który publikuje wspaniałe utwory na licencji Creative Commons. Wielki plus dla twórców gry, za genialne dobranie ścieżki dźwiękowej do Escape Doodland. W pierwszej chwili byłem pewien, że została ona skomponowana specjalnie na potrzeby gry.
Muzyka została skomponowana przez Kevina Macleoda, który publikuje wspaniałe utwory na licencji Creative Commons. Wielki plus dla twórców gry, za genialne dobranie ścieżki dźwiękowej do Escape Doodland. W pierwszej chwili byłem pewien, że została ona skomponowana specjalnie na potrzeby gry.
Czy można się do czegoś przyczepić? Niektóre przeszkody (szczególnie ogień) są trochę nieintuicyjne i czasem spowalniają bohatera mimo, iż trudno powiedzieć aby dotknął "przeszkadzajki", a czasem na odwrót - zdarzyło mi się kilka razy wylądować na skraju płomieni i nie zostałem zraniony. Ponadto niektóre obiekty w pierwszym etapie słabo wyróżniają się od tła. Natomiast należy mieć na uwadze, że wszystkie uwagi pochodzą od grania w niedopracowane demo i w finalnej wersji pewnie wiele się zmieni.
Z pewnością nie omieszkam wrócić do niej w dniu premiery!
Gra jest na razie w etapie intensywnego rozwoju. Mimo to można zapoznać
się już z wersją demo dostępną na stronie escapedoodland.com, a także w serwisie GameJolt.com. W planach poza wersją PC jest także iOS, Android i Mac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz